piątek, 23 stycznia 2015

Mary :D część 1


       Pewnego słonecznego dnia poszłam na spacer do lasu. Po pół godziny dotarłam nad rzekę
i usiadłam, zamaczając nogi.
       Gdy usłyszałam za moimi plecami szelest w zaroślach przeraziłam się, ponieważ naszej okolicy grasował wilk. Przestraszona próbowałam wstać i uciekać, lecz poślizgnęłam się i wpadłam do rzeki. Próbując walczyć z prądem, zachłysnęłam się wodą i zemdlałam.
Gdy się ocknęłam, leżałam na zielonej łące. Od razu zachwycił mnie piękny strumień płynący obok mnie, szumiący tak pięknie, że wydawałoby się, że nuci jakąś piosenkę. Woda w nim była tak czysta, że można było się w niej przejrzeć. Niedaleko stała jakaś posiadłość w kształcie litery "L". Niespodziewanie usłyszałam odgłosy, odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę średniego wzrostu ubraną w niebieską sukienkę. Włosy miała spięte wysoko. Gdy mnie zobaczyła, z ciekawością podbiegła i spytała.
- Jak się nazywasz?
- Wiktoria a ty? -odpowiedziałam.
-Moje imię to Maria ,a pochodzę z Czartoryskich. Rodzice wołają na mnie Mary -powiedziała.
- A ty, z jakiego jesteś rodu i z jakiego miasta pochodzisz? – dodała.
- Ja od Powałów jestem, w Kole mieszkam - burknęłam, bo dopiero teraz zaczęła boleć mnie głowa po uderzeniu.
- Przepraszam, ale nie znam.
- Który jest rok?- zadałam jej pytanie.
- Obecnie mamy 1784 Anno Domini- powiedziała grzecznie.     
- Jany Julek! To nie jest 2014?! Przeniosłam się do przeszłości? - spytałam zaniepokojona i zrozumiałam, dlaczego mój rozmówca ma tak dziwny akcent. Auuuuuu –dodałam, łapiąc się za głowę.
- Boli cię głowa?- zapytała.
- Tak i to bardzo.
- Choć zrobimy ci okład z lodu - powiedziała i poszłyśmy do jej domu. Gdy dotarliśmy na teren posiadłości zobaczyłam dwóch dorosłych ludzi, którzy okazali się jej rodzicami.
- Witam panie - powiedział jej tata i spojrzał na mnie z zaciekawieniem
 - Co ty masz na sobie?
- Jeansy i bluzkę.
- Weź koleżankę i daj jej coś do jedzenia, bo pewnie jest głodna -powiedział, uśmiechnął się do mnie
i wraz z żoną oddalił się.
- Kto to był? -zapytałam, gdy weszłyśmy do środka.
- Moi rodzice – odpowiedziała.
Gdy byłyśmy już w kuchni, zapytała mnie:
- Może chcesz Paciara ?
- A powiesz mi, co to jest? – spytałam.
- Zupa z klusek na mleku - odpowiedziała z uśmiechem.

- To poproszę. 

Jeżeli się wam spodoba wstawię dalsze części :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz