sobota, 24 stycznia 2015

Mary część 2 :) mam nadzieje że się spodoba :)

 Po zjedzeniu przepysznej paciary, spytałam się, co będziemy robić.
- Może pojeździmy konno? – zaproponowała.
- No pewnie, tylko że ja dawno nie jeździłam – zmartwiłam się.
 - Na pewno dasz radę - zapewniła mnie. Gdy szłyśmy do stajni, zobaczyłam, że jej obsługa patrzy na mnie z zainteresowaniem.
Kiedy weszłyśmy do stajni, powitał mnie znajomy zapach siana i koni. Od razu zaczęłam przyglądać się zwierzętom.
- Idę po siodła a ty wybierz sobie wierzchowca – powiedziała, a ja przytaknęłam.
Gdy podeszłam do trzeciego boksu, zobaczyłam pięknego araba.
- Mogę na nim jechać?– spytałam, dając mu rękę do obwąchania.
- Jak chcesz, ale oszczegam cię, że nie wiem, czy da ci na siebie wsiąść.
- Czemu? -zapytałam Mary. - A jak się nazywa? – dodałam.
- Stoi przed tobą Piorun, badawaj mojego dziadka on był jedyną osobą, której Piorun pozwolił na siebie wejść, lecz już nie żyje – powiedziała. - Więc może wybierz sobie innego konia.
- Zostawisz mnie z nim na chwilę? – spytałam.
- Dobrze, ale jeśli nie da ci na siebie wejść, to wybierz innego, a ja przygotuje Różę do jazdy - powiedziała i pokazała na gniadą klacz. - Powodzenia!- krzyknęła, gdy wychodziła ze stajni.
Zostałam sam na sam z Piorunem. Założyłam mu siodło i podeszłam do pierwszej próby wejścia na niego.  Jednak odwrócił się i nie pozwolił mi się zbliżyć do siebie. Dlatego stanęłam plecami do jego łba
i zaczęłam iść przed siebie, kątem oka patrząc na jego zachowanie.
Zdziwiony moim postępowaniem podszedł do mnie. Wtedy wykorzystałam sytuację i szybkim ruchem wskoczyłam na Pioruna, który próbował mnie zrzucić, lecz nie dałam się. Mówiąc do niego, zyskałam jego zaufanie.
 -I co wybrałaś innego konia?- spytała Mary, wchodząc do stajni, lecz zdziwił ją widok mnie siedzącej na Piorunie. - Co ty mu zrobiłaś? - zapytała ze śmiechem.
- Po prostu zwabiłam go do siebie, a gdy poczuł się bezpiecznie, wskoczyłam na niego. Próbował mnie zrzucić, ale pogadałam z nim i jest OK.
- Jedziemy?  
- Czekaj, masz fafałek - powiedziała i wręczyła mi złotą ozdobę - To na znak naszej przyjaźni. Przyczepia się go do ubrania - dodała uradowana, bo zauważyła, że byłam zachwycona prezentem.
- Jest śliczny!! -krzyknęłam, zeskoczyłam z konia i przytuliłam ją.
- Cieszę się, że ci się podoba. Jedziemy? -zapytała radośnie.
- Tak-powiedziałam i weszłam na rumaka
Kiedy wyjechałyśmy ze stajni, ujrzałyśmy jej rodziców.
- Chodź pojedziemy do nich i pokażemy, co zrobiłaś z Piorunem. Mój tata będzie zaskoczony – powiedziała.
- Piorun?! - oniemiał jej tata
- We własnej osobie - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jak ty to zrobiłaś? Ten koń nikomu nie pozwolił na siebie wejść, a jednak znalazła się osoba, której zaufał -powiedział wesoło.
- Mam swoje sposoby – odrzekłam. Spojrzałam na Mary i zaczęłyśmy się śmiać.
- A gdzie jedziecie? - zapytała jej mama.
- Nad jezioro.

- Dobrze, ale uważajcie na siebie. 

piątek, 23 stycznia 2015

Hej jeżeli podobają się wam moje opowiadania, zachęcam do komentowania, dla was jest to tylko kilka kliknięć a dla mnie to miły gest :D Dziękuje

Mary :D część 1


       Pewnego słonecznego dnia poszłam na spacer do lasu. Po pół godziny dotarłam nad rzekę
i usiadłam, zamaczając nogi.
       Gdy usłyszałam za moimi plecami szelest w zaroślach przeraziłam się, ponieważ naszej okolicy grasował wilk. Przestraszona próbowałam wstać i uciekać, lecz poślizgnęłam się i wpadłam do rzeki. Próbując walczyć z prądem, zachłysnęłam się wodą i zemdlałam.
Gdy się ocknęłam, leżałam na zielonej łące. Od razu zachwycił mnie piękny strumień płynący obok mnie, szumiący tak pięknie, że wydawałoby się, że nuci jakąś piosenkę. Woda w nim była tak czysta, że można było się w niej przejrzeć. Niedaleko stała jakaś posiadłość w kształcie litery "L". Niespodziewanie usłyszałam odgłosy, odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę średniego wzrostu ubraną w niebieską sukienkę. Włosy miała spięte wysoko. Gdy mnie zobaczyła, z ciekawością podbiegła i spytała.
- Jak się nazywasz?
- Wiktoria a ty? -odpowiedziałam.
-Moje imię to Maria ,a pochodzę z Czartoryskich. Rodzice wołają na mnie Mary -powiedziała.
- A ty, z jakiego jesteś rodu i z jakiego miasta pochodzisz? – dodała.
- Ja od Powałów jestem, w Kole mieszkam - burknęłam, bo dopiero teraz zaczęła boleć mnie głowa po uderzeniu.
- Przepraszam, ale nie znam.
- Który jest rok?- zadałam jej pytanie.
- Obecnie mamy 1784 Anno Domini- powiedziała grzecznie.     
- Jany Julek! To nie jest 2014?! Przeniosłam się do przeszłości? - spytałam zaniepokojona i zrozumiałam, dlaczego mój rozmówca ma tak dziwny akcent. Auuuuuu –dodałam, łapiąc się za głowę.
- Boli cię głowa?- zapytała.
- Tak i to bardzo.
- Choć zrobimy ci okład z lodu - powiedziała i poszłyśmy do jej domu. Gdy dotarliśmy na teren posiadłości zobaczyłam dwóch dorosłych ludzi, którzy okazali się jej rodzicami.
- Witam panie - powiedział jej tata i spojrzał na mnie z zaciekawieniem
 - Co ty masz na sobie?
- Jeansy i bluzkę.
- Weź koleżankę i daj jej coś do jedzenia, bo pewnie jest głodna -powiedział, uśmiechnął się do mnie
i wraz z żoną oddalił się.
- Kto to był? -zapytałam, gdy weszłyśmy do środka.
- Moi rodzice – odpowiedziała.
Gdy byłyśmy już w kuchni, zapytała mnie:
- Może chcesz Paciara ?
- A powiesz mi, co to jest? – spytałam.
- Zupa z klusek na mleku - odpowiedziała z uśmiechem.

- To poproszę. 

Jeżeli się wam spodoba wstawię dalsze części :)

 Hej mam na imię Wiktoria, moją pasją jest pisanie. Pisze krótkie opowiadania, powiązane ze sobą i planuje je połączyć w całość . W planach mam napisanie ksiązki . Na blogu będę wstawiała moje opowiadania.