Po zjedzeniu przepysznej paciary, spytałam
się, co będziemy robić.
- Może
pojeździmy konno? – zaproponowała.
- No
pewnie, tylko że ja dawno nie jeździłam – zmartwiłam się.
- Na pewno dasz radę - zapewniła mnie. Gdy
szłyśmy do stajni, zobaczyłam, że jej obsługa patrzy na mnie z
zainteresowaniem.
Kiedy
weszłyśmy do stajni, powitał mnie znajomy zapach siana i koni. Od razu zaczęłam
przyglądać się zwierzętom.
- Idę po
siodła a ty wybierz sobie wierzchowca – powiedziała, a ja przytaknęłam.
Gdy
podeszłam do trzeciego boksu, zobaczyłam pięknego araba.
- Mogę na
nim jechać?– spytałam, dając mu rękę do obwąchania.
- Jak
chcesz, ale oszczegam cię, że nie wiem, czy da ci na siebie wsiąść.
- Czemu?
-zapytałam Mary. - A jak się nazywa? – dodałam.
- Stoi
przed tobą Piorun, badawaj mojego dziadka on był jedyną osobą, której Piorun pozwolił
na siebie wejść, lecz już nie żyje – powiedziała. - Więc może wybierz sobie
innego konia.
- Zostawisz
mnie z nim na chwilę? – spytałam.
- Dobrze,
ale jeśli nie da ci na siebie wejść, to wybierz innego, a ja przygotuje Różę do
jazdy - powiedziała i pokazała na gniadą klacz. - Powodzenia!- krzyknęła, gdy
wychodziła ze stajni.
Zostałam
sam na sam z Piorunem. Założyłam mu siodło i podeszłam do pierwszej próby
wejścia na niego. Jednak odwrócił się i
nie pozwolił mi się zbliżyć do siebie. Dlatego stanęłam plecami do jego łba
i zaczęłam
iść przed siebie, kątem oka patrząc na jego zachowanie.
Zdziwiony
moim postępowaniem podszedł do mnie. Wtedy wykorzystałam sytuację i szybkim
ruchem wskoczyłam na Pioruna, który próbował mnie zrzucić, lecz nie dałam się.
Mówiąc do niego, zyskałam jego zaufanie.
-I co wybrałaś innego konia?- spytała Mary,
wchodząc do stajni, lecz zdziwił ją widok mnie siedzącej na Piorunie. - Co ty
mu zrobiłaś? - zapytała ze śmiechem.
- Po prostu
zwabiłam go do siebie, a gdy poczuł się bezpiecznie, wskoczyłam na niego. Próbował
mnie zrzucić, ale pogadałam z nim i jest OK.
- Jedziemy?
- Czekaj,
masz fafałek - powiedziała i wręczyła mi złotą ozdobę - To na znak naszej
przyjaźni. Przyczepia się go do ubrania - dodała uradowana, bo zauważyła, że
byłam zachwycona prezentem.
- Jest
śliczny!! -krzyknęłam, zeskoczyłam z konia i przytuliłam ją.
- Cieszę
się, że ci się podoba. Jedziemy? -zapytała radośnie.
-
Tak-powiedziałam i weszłam na rumaka
Kiedy
wyjechałyśmy ze stajni, ujrzałyśmy jej rodziców.
- Chodź
pojedziemy do nich i pokażemy, co zrobiłaś z Piorunem. Mój tata będzie
zaskoczony – powiedziała.
- Piorun?!
- oniemiał jej tata
- We
własnej osobie - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jak ty to
zrobiłaś? Ten koń nikomu nie pozwolił na siebie wejść, a jednak znalazła się
osoba, której zaufał -powiedział wesoło.
- Mam swoje
sposoby – odrzekłam. Spojrzałam na Mary i zaczęłyśmy się śmiać.
- A gdzie
jedziecie? - zapytała jej mama.
- Nad
jezioro.
- Dobrze,
ale uważajcie na siebie.